Kategorie
codzienność człowiek emocje motywacja partnerstwo uczucia ukojenie z życia wzięte

Akceptacja nieakceptowalnego

Witajcie Czytelnicy 🙂

Za oknem piękna słoneczna aura. Słoneczko przygrzewa rozświetlając dzień, a delikatny wietrzyk daje miłe ukojenie gorąca. Dziś nie będzie to zwykły artykuł na moim blogu. Dziś będzie to pewnego rodzaju list. Ode mnie do mnie z przekazem dla Was.

Dzień dla mnie nie zaczął się dobrze. Miałam nieprzyjemny sen , budząc się kilka razy w nocy. A kiedy nad ranem zasnęłam obudził mnie członek rodziny sądząc, że zaspałam do pracy. Nie wiedział szczegółu , że rozpoczynam pracę trochę później niż zwykle. Zatroszczył się o moje ewentualne spóźnienie , nie wiedząc .że jeszcze bardziej pogorszył moje rozpoczęcie dnia. I tak po burzliwej nocy i znienacka szybkim poranku rozpoczęłam dzień. W głowie mi szumiała myśl „AKCEPTUJ CO MASZ”. I tak brnęłam w tym natłoku własnych myśli , motywacji i jej braku. Miałam ochotę iść do łóżka , zamknąć się w swoim pokoju z kołdrą pod czoło mimo ciepła -zatopić się w sen i ukojeniu…. Lecz mimo to wezbrałam się w sobie i ruszyłam do pracy. Dzień jak dzień. Choć trochę spokojniej niż zwykle. Siedząc nad stosem papierów pomyślałam o znajomej, która jest w toksycznym związku. Osoba niegdyś ciepła, pomocna , rozgadana tzw „dusza towarzystwa” dziś to zamknięta w sobie , cicha a jednocześnie nerwowa osoba. Nie ma w niej tych cech, za którą ją podziwialiśmy. Sama po sobie stwierdza, że ma wrażenie , jakby życie z niej wypływało. Można by powiedzieć partner ją zniszczył. Ja myślę, że ona sama siebie niszczy. Nie akceptuje obecnej rzeczywistości , lecz nie robi nic by ją zmienić. Snuje się z kąta w kąt i upływają dni do kolejnej kłótni. Gdy ona nastaje burzą się w niej wszystkie emocje. Jest jak wulkan , który nie wiadomo czy zaleje wioskę czy tylko postraszy. Rozmawiając z nią wielokrotnie daje się odczuć jej zniechęcenie do życia , czasem do ludzi i obezwładniającą ją bezsilność? Od słowa do słowa twierdzi, że nie chce takiego życia. Że marzyła o spokojnym związku bez kłótni, ubliżeń czy wciąż powielających się cichych dni. Marzyła jej się gromadka dzieci, mąż z którym będzie wspólnie dzielić życie… Nie chciała tego co ma. Wciąż kłótnie, oddzielne mieszkanie, delegacje jeszcze bardziej oddalające, brak bliskości, zero okazywania dobrych uczuć i wciąż strach , niepokój o to co będzie. Przykro mi się robi słuchając jej życiorysu. Lecz mimo moich rad , o które prosi nic nie robi. Wciąż ubolewa nad sytuacją, cierpi … . W pewnym momencie zaczynałam odczuwać złość na nią. Po co pytać się mnie o radę , skoro i tak robi po swojemu jeszcze bardziej zatracając się w swoim masochiźmie. Odczuwałam wzrastającą złość gdy kolejny raz opowiadała mi o tym samym. Traciłam cierpliwość i miałam ochotę zerwać kontakt. Aż pewnej nocy , gdy nie mogłam spać zadałam sobie pytanie „ Czemu mnie to tak strasznie wkurza i irytuje ? Czemu jej sposób na życie ma wzbudzać we mnie lęk i strach , skoro ona nie zmienia nic by było jej lepiej?” Myślałam długo patrząc w spokojne niebo i otaczające mnie z góry gwiazdy. I wiecie co ? Poznałam odpowiedź.  Tyle piszę i mówię o akceptacji tego co się posiada , o przyjaciołach , które się ma, o relacjach o które się dba a sama o tym zapomniałam. Kotara jej emocji przeszła na mnie i nie widziałam swoim torem , lecz jej emocjami. Stwierdziłam, że skoro jej życie jej odpowiada na tyle, że nie chce zaryzykować zmian, to jej wybór. Nie mogę brać odpowiedzialności za jej uczucia czy emocje. Każdy jest sterem swojego statku uczuć i tylko kapitan czyli ja decyduje co czuję w danym momencie.  Zaczęłam o tym myśleć głębiej. Doszłam do momentu czemu mnie to tak wkurza. Mój charakter jest czasem na tyle psotny i niezrozumiały nielogiczny nawet dla mnie samej, że chcę zmieniać świat by był piękniejszy lepszy. Pomagam tam gdzie mogę, nawet gdy mnie o to nie proszą. Uważam, ze jeśli komuś dzieje się krzywda moją powinnością jest zareagować. Lecz w przypadku mojej znajomej ta pomoc jest niepotrzebna, nie pożądana i nie wskazana. NIESTETY. Ma życie z partnerem takie na jakie przystała. Uległa w wielu aspektach , chowając się w cieniu własnych potrzeb. Teraz nie potrafi egzekwować ich więc woli żyć tak niż wykazać chęci by zmienić je na inne. W życiu aby poczuć zmiany , trzeba dokonać kroku do przodu. Nie wiemy co krok przyniesie, lecz niewiadoma nie znaczy coś złego. To że jutro nie wiemy co nas spotka , nie skłania nas do poczucia przygnębienia czy stanów depresyjnych. Nie wiedza nie tworzy wizji zagłady. Niewiedza jest obecna w wielu obszarach naszego życia i jest czymś naturalnym. Nie można wiedzieć wszystkiego. Swoja drogą jaki mój mózg by musiał być pojemny by całą wiedzę posiadać ? Koszmar. Nieeeee , zaraz eksploduje. Uff to tylko moja wizja , już jest dobrze.

Dochodząc do meritum sprawy. Akceptacja tego czego nie rozumiem, wcale nie deprymuje mnie jako człowieka. Mogę nadal być w relacjach z drugą osoba nawet wtedy gdy postępuje wbrew mojemu rozsądkowi. Ona i ja popełnimy błędy, lecz i ona i ja odpowiemy za nie indywidualnie. Potrzebowałam czasu by to zrozumieć i zaakceptować niezrozumiałe. I po ostatnie akceptacja siebie pozwala mi na dostrzeganie tego co mnie otacza. Dobrze jest na chwilę stanąć bądź usiąść i zastanowić się nad sobą.  Zadać sobie pytania do siebie i pogadać ze sobą. Taka rozmowa wiele daje i wiele rozjaśnia.

Mam nadzieję, że mój dzisiejszy wywód pozwolił Wam spojrzeć inaczej na siebie i na ludzi, z którymi żyjecie na co dzień.  Cieszę się, że moje słowa docierają do różnych ludzi w różnych częściach Polski. Cieszę się, że moje doświadczenie , obserwacja pozwala innym na niepopełnianie kolejnych błędów. Bo nie ma nic bardziej nie logicznego – popełniać ten sam błąd, wiedząc że jest zły. To tak jak by licząc 2 x 2 byśmy mieli wpisywać 5 , wiedząc że wynik to 4.

I wraz z tą promienną aurą słońca u mnie życzę Wam słonecznego humoru i dobrego samopoczucia

Autor: Judyta Oryńska

Absolwentka studiów pedagogicznych. Zawodowo doradca zawodowy, rekruter coach. Wieloletnia wolontariuszka m.in na rzecz osób wykluczonych społecznie, zaburzonych psychicznie, niepełnosprawnych, uzależnionych, więźniów. Obecnie działa na rzecz porzuconych zwierząt i wspierania osób z krajów dotkniętych wojną. Z zamiłowania miłośniczka przyrody, pasjonatka gotowania i opiekunka psów.
W wolnym czasie zajmująca się działalnością charytatywną, hand made, pisaniem książki i spędzaniem czasu z bliskimi.