Z ociąganiem zeskoczyła z wygodnego, ciepłego łóżka, czując dziwne zmęczenie, pobiegła do kuchni. Chciała tylko zjeść coś dobrego i wypić ciepłe mlek bez okropnego kożucha. Przechodząc przez korytarz poczuła chłód z otwartych drzwi na podwórko. Brr aż jej sierść stanęła i owiało chłodem przeraźliwym. Zimno coraz bardziej przeszywało jej ciało. W domu jednak panował spokój. U góry słyszała śmiech dzieci i pazurki mojego kolegi psa. Dorośli ludzie krzątali się po całym domu, wszędzie ich było pełno. Kiedy Kula w końcu dotarła do kuchni zdążyła porządnie wymarznąć ciepłe mleczko w miseczce i pyszności z rybki wynagrodziły wcześniejszy chłód. Z czasem z miseczek wszystko znikło, i zostało już tylko dno. Dorośli uśmiechali się a i dzieci jak podeszły do okna jak sparaliżowane stanęły. Kula też pomyślała, że zobaczy co ich tak zaskoczyło i jednym szusem wskoczyła na parapet.A tam wszystko białe. Drzewa wysokie aż po niebo , i buda dla psa wszyściutko pokryte czymś białym. Aż oczy przetarła Kula bo nie dowierzała. Co się stało. Wczoraj jeszcze tarzała się po liściach a dziś wszystko zniknęło. Nagle patrzy a na podwórko obok zagrody stoi coś białego z kolorowymi dodatkami. Dzieci też się dziwią i pytają mamy co to jest, a mama z rozbawieniem na twarzy” Dzieci i Ty Kulo to bałwan. Poznajcie przybysza zimowego, który zawsze gdy dużo śniegu napada pojawia się i stoi jak strażnik do roztopów.” Hmmm zatem chcemy zobaczyć go, dotknąć wszystkie dzieci nagle krzyknęły a Kula głośno miauknęła na potwierdzenie. Zatem dzieci szybko zjadły płatki z mlekiem, mama ich ciepło ubrała i wszyscy wyszli na dwór. Gdy otworzyły się drzwi i znów Kula poczuła ten chłód zastanawiała się czy warto iść na chłód. Ostrożnie wyciągnęła jedną łapkę i dotknęła tego białego puchu. Hmm zimne i mokre pomyślała i cofnęła się o krok. Stała w progu ciepło na ogonku czuła a na pyszczku nieprzyjemne zimno. Widziała dzieci, które też z początku ostrożne to teraz w śmiech było słychać z oddali. Nie zauważyła by uciekali od zimna, więc Kula pomyślała a niech tam też wejdę. I żwawym krokiem poszła na śnieg. Pierwsze zderzenie z puchem brrr ale już za chwilę poczuła radość. Im dalej szła tym więcej puchu więc w końcu musiała skakać by się nie utopić . Im więcej skakania tym było jej cieplej i już wcale nie było tak nieprzyjemnie. Podbiegła do dzieci i psa i wspólnie bawili się w śniegu. To był fajny biały czas. Po dłuższym czasie poczuli wszyscy zmęczenie i wrócili do domu. A tam mama już napaliła w piecu i było przyjemnie ciepło. Kula wskoczyła na piec i miauknęła z radością. Dzieci przebrały się w suche rzeczy i opatulone w koc usiadły przed kominkiem. Dla nich gorące kakao a Kula dostała surowego tuńczyka, jej ulubionego . To był wspaniały czas pomyśleli wszyscy i westchnęli na relaks. ……
Ta opowiastka, opowiadanie, historyjka czy po prostu kilka zdań tworzących całość wydaje się fantastyką i pewnego rodzaju oczywistością. Co dziwnego w śniegu czy bałwanie. Przecież zima jest zimna i mokra. Lecz czasem dla jednego oczywistości dla innego okazują się czymś nowym. A to co nowe budzi strach i lęk. Budzi się świadomość , skoro coś jest nowe to nie wiem czy będzie dla mnie dobre i pozytywne. Czasem wolimy nie podejmować ryzyka przed niewiadomym. Lecz poprzez tą historyjkę z Kulą chcę Wam pokazać, że uczynienie kroku może budzić niepewność lecz też zaskoczenie i zachętę. To czego się obawiamy zazwyczaj jest tylko w naszej głowie. Warto czasem strach wyrzucić by nadać miejsce na coś nowego. Zaryzykować. Dać sobie szansę na przeżycie czegoś nowego. Na stworzenie nowych wspomnień. Zachęcam.
I pozdrawiam Was w ten poniedziałkowy dzień czy każdy inny w jaki to czytacie. Niech moc i energia słońca będzie w Was kwitła i się rozwijała każdego dnia. Pozytywnego czasu „:)